Media

Fragment artykułu z portalu Onet.pl pt.
Przetrwały komunizm, stan wojenny i inne zawieruchy. Czy małe zakłady rzemieślnicze pokona koronawirus?

Założyciel stolarni
uczył Adama Słodowego

Adam Lamirowski jest stolarzem – jak sam mówi – z dziada pradziada. Sam robi meble i inne przedmioty z drewna od ponad 30 lat. Jego zakład mieści się obecnie przy ul. Różanej 15 na Mokotowie. Generalnie ten rodzaj działalności w jego rodzinie zapoczątkował jego dziadek. Jego uczniem był znany chyba wszystkim w Polsce… Adam Słodowy, popularyzator majsterkowania, prowadzący legendarny już program telewizyjny „Zrób to sam”.

Ja co prawda zawsze dłubałem w drewnie, ale na początku wymyśliłem sobie inny fach. Zostałem elektroenergetykiem. Było to związane z klubem sportowym, w którym trenowałem. Ta szkoła była uzależniona od niego, więc łatwiej mi było się uczyć. Potem popracowałem trochę przy produkcji w Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych na Chełmskiej, ale stwierdziłem, że więcej wódki już nie mogę. W wieku 27 lat postanowiłem wrócić do stolarstwa. Zwłaszcza, że miałem to we krwi, bo wychowałem się właściwie w zakładzie stolarskim, który znajdował się 20 metrów od mego domu, na tym samym podwórku, na którym spędzałem dzieciństwo – wspomina pan Adam.

Kiedy pojawił się koronawirus, zamknął zakład ze względów bezpieczeństwa, bo jego wieloletni pracownik, pan Andrzej, dojeżdżał do pracy pociągiem spod Warszawy. Uznał więc, że dwa tygodni przerwy im się przyda, a potem zobaczą, co dalej. Kiedy minął ten czas, wrócili do pracy.

My mamy małą styczność z ludźmi. Tu przychodzi 5-7 osób dziennie, więc jeżeli zachowujemy odległość, to nie jest problem – podkreśla. – Co ważne, w stolarstwie zamówienia są 3-4 miesiące do przodu. Zrobiliśmy więc przez ten ostatni czas meble do knajpy, do paru mieszkań, paru firm, które mieliśmy już wcześniej zamówione. I dopiero teraz odczuwamy efekt koronawirusa, bo spadają zamówienia. Ludzie zaczynają oszczędzać. Nasze zamówienia spadły o 30-40 procent – wylicza nasz rozmówca.

Wszystko zależy od tego, jak będzie za 2-3 miesiące. Bo na przykład robiliśmy dużo knajp, a teraz one się zamykają. Tworzyliśmy też dekoracje do teatrów. Zrobiliśmy około 70 premier przez ostatnie 25 lat – do Baja, Guliwera, do teatru Jandy. A w tej chwili wszystko stoi. Guliwer, który jest tuż obok, będzie zamknięty do września, bo przynajmniej do tego czasu zamknięte będą szkoły. Akurat ten teatr przeżywa dramat, bo miał codziennie wycieczki dzieci i młodzieży, po dwa spektakle dziennie, po ponad 200 osób na jednym. Przez koronawirusa wszystko stanęło – mówi pan Adam.

Uważa, że koronawirus zmieni sposób myślenia ludzi. – Nasz też zmienia. Owszem, trzeba żyć tu i teraz, ale pamiętać, że jest dzień jutrzejszy. A mnóstwo ludzi nie żyło w ten sposób. Mam nadzieję, że nie będę musiał zamknąć zakładu. Mój dziadek nie zrobił tego w czasie wojny, po wojnie tym bardziej. My jesteśmy rzemieślnikami, rzadko robimy meble z płyty wiórowej. Nasz klient jest wymagający i sądzę, że zawsze będzie popyt na nasze usługi. Teraz mamy np. zlecenie na meble z oryginalnego teaku birmańskiego do ogrodu. Przez to, że jesteśmy tutaj tyle lat, mamy takich klientów, którzy nas utrzymają przez jakiś czas. Jak to będzie wyglądało w przyszłości – nie wiem. Ale wierzę, że będzie dobrze – tłumaczy nasz rozmówca.

Wspomina, że gdy przenosił się na Mokotów z Żoliborza, w pobliżu było pięć zakładów stolarskich. Teraz nie ma ani jednego. Została tylko jego stolarnia. – To kwestia czynszu. Poza tym my prowadzimy tu też naukę zawodu. W przyszłość patrzę optymistycznie, bo jestem też nauczony przez rodziców i jakieś pieniądze co miesiąc odkładam, które są nietykalne. To zabezpieczenie na czas kryzysu. Był tu taki czas, że pękł strop nad zakładem i musiał być wylewany od spodu. Stolarnia była zamknięta przez 3,5 miesiąca. Musiałem płacić czynsz, ZUS i pracownikom pensje, mimo że nie pracowaliśmy. Ale byłem na to przygotowany. Więc dla mnie zamknięcie zakładu na dwa miesiące to nie jest jakiś ogromny problem. Owszem, szkoda pieniędzy, ale jestem przygotowany i nikogo nie zwalniam. Jestem także przygotowany na ewentualną drugą falę, a może i kolejną – zapewnia Adam Lamirowski.

12/07/2020
Cały artykuł tutaj.

Mapa
Warszawskich Rzemieślników

Akcja na portalu społecznościowym Facebook.pl

Niby zwykła stolarnia – na Różanej 15, a jednocześnie przybytek sztuki. Tu bowiem powstają od 25 lat również dekoracje do przedstawień dla dzieci w teatrach Guliwer i Baj.

Pracownia pana Adama nazywa się prosto: Stolarnia Warszawska. Na zamówienie Pan Adam wykonuje przeróżne usługi stolarskie. Tworzy i przerabia stoły, biblioteki, półki, zabudowę kuchenną, futryny i opaski wnękowe, schody (także bez punktu podparcia). Do tego chowa oraz zabudowuje sejfy, maluje ściany, które zmieniają kolor zależnie od punktu widzenia, robi boazerie angielskie i czego jeszcze klient zapragnie.

Dlaczego o tym donosimy? Bo pan Adam dla wielu pokoleń małych i dużych mieszkańców Warszawy, w tym Mokotowa, jest dyskretnym twórcą rzeczy pięknych. Sam mówi, że spotyka się czasem z ludźmi, którzy jako dzieci zetknęli się z jego dekoracjami, a potem – w różny sposób – dowiadywali się, że to on był ich twórcą i… docierali do niego, żeby w swoim mieszkaniu urządzić coś w stylu ich dawnych wspomnień teatralnych.

16/06/2017
Cały tekst: Serwis i MOKOTÓW.PL na podstawie: Miasto Jest Nasze (Fb)